WYZWANIE #18 Copy
Wyzwanie #18
Motywacja na dziś. Poznajcie historię Karoliny
Jak to mówią “motylem byłaś, ale utyłaś”… Niestety to prawda. Byłam zwiewnym motylem, ale dzieciństwo w dość ciężkiej artystycznej szkole, ciągłe uwagi, że trochę mnie za dużo, stosowanie diet, by dorównać innym, pomimo iż byłam naprawdę chudym dzieckiem. To wszystko spowodowało, że po odejściu z tej placówki zaczęłam się objadać – “no bo w końcu mogłam…”. Lata mijały, kilogramy przybywały, pierwsza ciąża, druga ciąża i dotarłam do 74 kg, ogromnego brzucha i smutnej miny. 6 tygodni temu starszy syn robił zdjęcia. Padło hasło “mama uśmiech”… Uśmiechnęłam się, ale gdy potem zobaczyłam zdjęcie, to mina mi zrzedła. Do tego problem z kręgosłupem… I w tamtym momencie powiedziałam dość!!!
Jak to mówią “motylem byłaś, ale utyłaś”… Niestety to prawda. Byłam zwiewnym motylem, ale dzieciństwo w dość ciężkiej artystycznej szkole, ciągłe uwagi, że trochę mnie za dużo, stosowanie diet, by dorównać innym, pomimo iż byłam naprawdę chudym dzieckiem. To wszystko spowodowało, że po odejściu z tej placówki zaczęłam się objadać – “no bo w końcu mogłam…”. Lata mijały, kilogramy przybywały, pierwsza ciąża, druga ciąża i dotarłam do 74 kg, ogromnego brzucha i smutnej miny. 6 tygodni temu starszy syn robił zdjęcia. Padło hasło “mama uśmiech”… Uśmiechnęłam się, ale gdy potem zobaczyłam zdjęcie, to mina mi zrzedła. Do tego problem z kręgosłupem… I w tamtym momencie powiedziałam dość!!!
Zbliżały się moje urodziny, więc stwierdziłam, że wykupienie diety i ćwiczeń będzie najlepszym prezentem, jaki mogę sama sobie zrobić. Początkowo nie wierzyłam, że dam radę. Nikomu nic nie mówiłam, przez pierwsze dwa tygodnie sama starałam się w to wdrożyć. Gdy zobaczyłam pierwsze efekty to oznajmiłam najbliższym że jestem na diecie. Kazałam im natychmiast zabierać te grillowane kiełbaski, czekoladki, żeleczki. Zaczęłam walczyć o siebie, swoją sprawność, zdrowie i uśmiech.
Tak w tym postanowieniu trwam do dzisiaj. Coraz więcej osób chce dołączyć do diety i ćwiczeń, motywuję rodzinę i przyjaciół co jeszcze bardziej mnie zachęca do tej pracy.
Czas, który poświęcam na trening, jest naprawdę czasem tylko moim… No, zdarza się, że ten mój czas łączę z byciem mamą i wtedy trenuję razem ze starszym synem. 28 min, teraz nawet 45 min, i głowa inaczej pracuje. Nareszcie doszłam, do wagi której nie widziałam od liceum, czyli 69,3 kg.. Ta 6 z przodu cieszy bardziej niż 6 w totka, bo sama na nią zapracowałam. Oczywiście to nie koniec, walczę dalej o te moje życie i piękniejszą RZYĆ.
Jeżeli chcesz zacząć walkę o siebie, czyli własne zdrowie zarówno psychiczne, jak i fizyczne to nie zastanawiaj się tylko bierz te cytryny, wyciskaj lemoniadę, wskakuj w dresy i daj czadu… Wyciśnij w treningu wszystko co cię denerwuje lub cieszy. Włóż w trening wszystkie emocje i przekształć je w wysiłek, to naprawdę lepsze niż nie jedna używka.