2. Kryzys jest po to, żeby dać mu w zęby! - QCZAJ.pl Przejdź do treści
Bezpłatna dostawa suplementów przy zakupie za powyżej 150 PLN | -19% rabatu na catering od QCZAJ'a z kodem: QCZAJ19 + torba termiczna GRATIS!
SUPLEMENTY w subskrypcji taniej. Nowa przesyłka zanim skończy się Twój zapas! Kubek ,,Jedziemy z tym rzyciem'' GRATIS do zamówień 300zł+ (dodaj go do koszyka)

2. Kryzys jest po to, żeby dać mu w zęby!

1.   Kryzys jest jak wściekły pies, uciekniesz przed nim czy go oswoisz?
2.   Przyjaciół trzymaj blisko, wrogów jeszcze bliżej – spojrzyj w oczy swojemu kryzysowi
3.   Trudno sobie poradzić z kryzysem, jeśli nikomu o nim nie opowiesz
4.   Daj sobie prawo do małych radości, potem przyjdą większe (o pasji i prawie serii na odwrót, czyli szczęście klei się do szczęścia)

 

Życie powaliło Cię na kolana?

Jeśli miałbym Ci opowiedzieć o wszystkich momentach, w których ono powaliło mnie na kolana, to myślę, że mielibyśmy całkiem długą pielgrzymkę na Jasną Górę, i to na kolanach zdartych do krwi i kości.

Bo taka jest prawda, że niezależnie od tego, jaki poziom zajebistości osiągnęłaś, niezależnie od tego, jak zajebiście się czujesz i na jakim tak naprawdę zajebistym etapie jest Twoje życie, to bywa, że życie powali Cię na kolana. Nie zawsze zależy to od Twoich wyborów, nie zawsze jest to zależne od tego, co zrobisz. Czasami po prostu pojawia się kryzys. Kiedyś powiedziałem: kryzys jest jak wściekły pies, uciekniesz przed nim albo go oswoisz. Nie wiem, czy to wymyśliłem, czy usłyszałem gdzieś, w każdym razie zostało mi w pamięci, że kryzys jest jak wściekły pies.

Właśnie tak. Kryzys – wściekły pies karmiony lękiem, karmiony przez takiego wewnętrznego sabotażystę, karmiony przez wewnętrznego krytyka, dokarmiany lękiem, strachem, którego tak naprawdę jeszcze bardziej szczuje się, żeby warczał, żeby szczekał, żeby dojadał. I tak dokarmiany tym wszystkim może przybrać naprawdę niesamowite rozmiary, może zamienić się w ciągły stres, w depresję, w coś, co naprawdę spowoduje, że ciężko będzie się z tych kolan podnieść. Ale ja chcę, żebyśmy dzisiaj ten kryzys oswoili i żebyśmy tak naprawdę oswajali go za każdym razem, kiedy do nas przychodzi. Żebyśmy naprawdę traktowali go jak takiego pieska, którego po prostu jesteśmy w stanie oswoić. Nad którym my panujemy, a nie on panuje nad nami. To śmieszne, bo naprawdę przez długi czas w swoim życiu myślałem, że nie mam na to wpływu, że generalnie w momencie, kiedy przychodzą takie losowe sytuacje, kiedy dzieje się coś wbrew mojej woli, kiedy ktoś mnie opuszcza, zostawia, ktoś umiera, kiedy dzieje się coś, na co, no, nie miałem wpływu, to takie sytuacje powodują, że po prostu kompletnie leżę na plerach i nic więcej nie jestem w stanie zrobić. Nigdy nie byłem człowiekiem dobrym w planowaniu, no przyznaję, ostatnio to się może zmieniło trochę. Ale przyszedł taki moment w moim życiu, kiedy zaplanowałem sobie piękne, cudowne życie ze swoim partnerem, kiedy zaplanowałem sobie wspólne mieszkanie, kiedy miała być naprawdę sielanka do końca życia… Oczywiście domyślasz się, że jak to w życiu bywa, w pewnym momencie cała ta układanka, która była jakoś tam układana, no niestety runęła. I to runęła z hukiem do samych suteren. Bo jak się okazało, była zbudowana na kłamstwie, na ściemie, a ja o tym nie wiedziałem. I powiem Ci, wtedy nastąpił taki naprawdę, NAPRAWDĘ solidny kryzys w moim życiu, bo nie dość, że byłem rozwalony emocjonalnie, nie dość, że byłem zraniony, poraniony totalnie, to jeszcze dodatkowo do tego wszystkiego dołączyły ogromne, przeogromne problemy finansowe. Problemy naprawdę tak wielkie, że no, przyznaję, że jeszcze chwila i nie miałbym gdzie mieszkać. No i zostałem z tym wszystkim, z tym wszystkim SAM.

 

Przyjaciół trzymaj blisko, wrogów jeszcze bliżej. Spójrz w oczy swojemu kryzysowi. No właśnie. Ja miałem tendencje, myślę, jak, no, niejeden człowiek, do uciekania od problemu, generalnie wydawało mi się, że jeśli nie odbiorę telefonu, schowam głowę w piasek, że jeśli nie skonfrontuję się z czymś, to problem ZNIKNIE. Tak jak małe dziecko uciekałem od tego wszystkiego, ale żeby nie było, że nie robiłem nic, bo robiłem bardzo dużo. Pracowałem po prostu na łeb na szyję, podejmowałem różne decyzje, robiłem wszystko, co w mojej mocy, co na tamtą chwilę wydawało mi się dobre. Jakżeż cudownie, jak wspaniale było odkryć to, o czym Ci teraz opowiadam. Opowiadam Ci to teraz i wierzę, że Ci to pomoże. Jak cudownie było w pewnym momencie ten kryzys, to wszystko, co się dzieje, to wszystko złe zaprosić do wspólnego stołu biesiadnego. Cudownie, choć na tamtą chwilę to było straszne, bo naprawdę musiałem spojrzeć prawdzie w oczy, zobaczyć, w jakim bagnie tkwię. W jakim gównie za przeproszeniem siedzę, w co ja się wrąbałem. Ale to też był taki moment, w którym idealnie mogłem zobaczyć, dobrze zobaczyć, z czym mam do czynienia. Skonfrontować się ze wszystkimi problemami, ze wszystkimi długami, ze wszystkimi – no niefajnymi – sytuacjami, które mnie wtedy spotkały. Ale zrobiłem to na zupełnie innych zasadach: zrobiłem to wypoczęty. Najczęściej w momencie kiedy pojawia się kryzys, kiedy dzieją się jakieś niefajne rzeczy w naszym życiu, zaczynamy panikować, zaczynamy podejmować decyzje podparte frustracją, podparte nagłą chęcią zmiany, zrobienia czegokolwiek, bez zastanowienia, no i często – niestety – ale… kończy się to fiaskiem. A w wielu wypadkach kończy się to jeszcze większymi problemami. Dam przykład: masz kryzys finansowy, zaczynasz panikować i na przykład bierzesz chwilówkę. Taki pierwszy przykład z brzegu. W takich momentach – naprawdę mówię to jako ktoś, kto chce się Tobą zaopiekować, kto chce dla Ciebie dobrze w takich momentach. – musisz po prostu odpocząć. Chcę, żebyś w takich momentach nie robiła tego, co robisz zawsze, czyli tych krótkotrwałych wiesz radości w cudzysłowach, takich krótkoterminowych momentów, które dają Ci ułudę, że sprawa została załatwiona. Ja chcę, żebyś po prostu na chwilę to wszystko zostawiła, chcę, żebyś na chwilę złapała dystans do tego, co Cię powaliło na kolana. Żebyś odeszła na moment spokojnym krokiem od tego wściekłego psa, który ujada, który wydaje Ci się nie do uspokojenia. Chcę, żebyś na chwilę ODPOCZĘŁA. Wiem, że to się wydaje czasami absurdalne, bo jak odpoczywać w momencie, kiedy wali Ci się sufit na głowę. A Ty czujesz, że go sama nie utrzymasz. On nie dość, że zwali Ci się na głowę, to jeszcze przytrzepie Cię i nie będziesz mogła wyjść spod tych gruzów.

ZOSTAW TO na chwilę. ZOSTAW TO na moment. Nawet jeśli ma się to zawalić. A potem wygrzeb się i zacznij budować wszystko od nowa.

 

Trudno sobie poradzić z kryzysem, jeśli nikomu o tym nie opowiesz. No właśnie, często wydaje się nam, że przecież nikt nie jest w stanie nas zrozumieć, bo kto to zrozumie, przecież nikt nie jest w stanie Ci pomóc, przecież nie jesteś jakimś piątym kołem u wozu, ludzie i tak mają swoje problemy. Tu nie chodzi o rozczulanie się nad sobą, tu nie chodzi o to, żebyś uwiesiła się na kimś. Tu chodzi o to, żebyś powiedziała głośno, że masz kryzys, żebyś powiedziała głośno o tym, że coś złego Cię spotkało. Po co? Ano po to, żebyś dała szansę komuś, kto chce udzielić Ci wsparcia, żebyś mogła wspólnie z kimś znaleźć rozwiązanie albo żebyś po prostu usłyszała od kogoś słowa wsparcia, żebyś od kogoś usłyszała słowa, które dodadzą Ci sił… Żebyś po prostu poczuła się lepiej.

Chodzi mi o to, że kiedy będziesz odpoczywać od tego wszystkiego, co Cię spotkało, żebyś mogła ładować siebie, żebyś mogła poczuć siłę w sobie. Pamiętam ten czas, kiedy się samobiczowałem. Moi ówcześni przyjaciele zapraszali mnie do siebie, a to były święta Bożego Narodzenia na przykład, i ja nie szedłem do nich na wigilię, ponieważ wbijałem sobie do głowy, że generalnie właśnie chcę się umartwiać, że takie jest moje życie, taki mój człowieczy los, tyle rzeczy smutnych i przykrych mnie spotkało w życiu, że na to zasłużyłem i lepiej będzie, jeśli tak będę siedział sam i po prostu się biczował.

 

Ale teraz cieszę się, że to przeszedłem, bo dzisiaj dzięki temu doświadczeniu mogę pomóc komuś odnaleźć się w kryzysie może trochę szybciej, niż mnie to zajęło. Może jesteś w tym momencie jak ja wtedy, w takim właśnie stanie, w takim kryzysie, a ja chcę Cię po prostu wesprzeć w tym, żebyś z niego wyszła. Dlatego warto powiedzieć o tym, co Cię trapi. Kiedy o tym opowiesz, kiedy opowiesz o tym na głos, kiedy nazwiesz to wszystko, kiedy sama oswoisz się z tym kryzysem, z tym, co Cię spotkało, w pewnym momencie naprawdę zobaczysz, że to idealny moment do ZMIAN. To idealny moment do tego, żeby zmienić te stare nawyki, żeby porzucić stereotypy, żeby zakwestionować to wszystko, co gdzieś tam było, żeby odnaleźć w sobie naprawdę niesamowitą odwagę do tego, żeby DZIAŁAĆ.

 

I w momencie kiedy odpoczniesz, w momencie kiedy będziesz mieć na to siły, kiedy oswoisz tego wściekłego psa, kiedy skonfrontujesz się z tymi wszystkimi problemami, ale nie rozedrgana, nie w panice, nie zestresowana i zmęczona, zobaczysz, że na Twojej drodze zaczynają pojawiać się pozytywne rzeczy, że zaczynają się jakieś małe sytuacje, które dają Ci radość. I o tym chcę Ci teraz powiedzieć. Ponieważ absolutnie tego nie odrzucaj, wtedy już możesz dać sobie prawo najpierw do małych radości, a potem zobaczysz przyjdą większe. No właśnie, szczęście klei się do szczęścia. Kiedy już na chwilę zostawisz to wszystko, zostawisz to, co w panice próbowałaś ratować, kiedy zaczniesz widzieć pozytywne rzeczy, nawet maleńkie, kiedy odnajdziesz w sobie siłę do tego, żeby mieć jakąś pasję, żeby się zająć czymś pozytywnym, to wtedy powolutku zaczną się kleić fajne, pozytywne sytuacje, które będą naprawiać to wszystko, co się popsuło. Ale już na nowych zasadach, z inną świadomością, z zupełnie innym podejściem.

Bo ten kryzys to jest naprawdę idealny moment, żeby odejść od schematów. To jest idealny moment, żeby porzucić jakieś stare przekonania, to jest idealny moment do tego, żeby na nowo zbudować się silniejszą, wypełnić się miłością, wypełnić się chęcią do życia. Ale by to się wydarzyło, musisz oswoić swojego wściekłego psa. Tak go oswoić, by kiedy znowu do Ciebie przyjdzie, nie zagryzł Cię. Żebyś to Ty miała nad nim kontrolę. Żebyś mogła nad tym spokojnie zapanować.

Poprzedni
Następny

4 odpowiedzi

  • Zapisałam się do Ciebie na to wyzwanie,bym mogła pomóc siostrze wyjść z nałogu jakim jest alkohol,piję ona ze 25 lat z krótkimi przerwami by zregenerować organizm,ale wiem że po słuchaniu Twoich afirmacji pomogę też dużo Sobie pod kontem psychicznym,lękowym czy kryzysowym. Dziękuję że jesteś ♥️ i pomagasz innym 🥰To jest MEGA WIELKIE co robisz. UKOCHUJE ❤️

    Gabriela

  • Kryzys przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. I w tedy tak jak piszesz jest rollercoaster. Mózg płata figle. A spokój o którym piszesz pozwala na nowo spojrzeć na problem z innej perspektywy. W tej afirmacji też innego tematu dotyka a mianowicie przyjaźń. Nie raz jej nie ma i w tedy nie ma się komu wyżalić czy poprosić o pomoc. I dlatego tak ważne jest nauczyć się kontrolować tego psa. Aby nawet jak się jest samemu dać radę. Aby nie pogłębiać tego kryzysu i nie zatracić się np w używkach.

    Sylwia

  • Dziękuję 😘 to mój pierwszy dzień wyzwania a już daje mega kopa

    Jolka

  • Jak to kiedyś mądry człowiek mi powiedział (psycholog) mamy wpływ może na 10% zdarzeń w naszym życiu.. Pozostałe są jedną wielką niewiadomą i najczęściej nie są z naszej winy, dlatego zamartwianie się i rozdrapywanie na siłę nie ma większego sensu, bo prawdopodobnie co byśmy nie zrobili innego i tak byśmy nie zmieniło danej sytuacji. I tego się trzymam.

    Magdalena

Zostaw komentarz

Przed publikacją odpowiedzi podlegają moderacji