Trzeci krok do jeszcze lepszej wersji siebie
Duże cele osiąga się małymi krokami. Nikt nie rodzi się profesorem, gwiazdą sieci czy mistrzem gry na skrzypcach. Im więcej chcemy, tym trudniejsza droga przed nami. Nikt z nas nie ma mocy, by przenosić góry. No chyba że zrobi to sprytnie: po kamyczku. Kamyczek do kamyczka i mamy Mont Everest.
Piszesz:
„Żyjesz tu i teraz! Odkąd umarł mój mąż, sama wychowuje malutkie dzieci. Wniosek: nic nie jest dane nam raz na zawsze, żyjesz tu i teraz, w tej chwili. Jutra może nie być, więc zacznij żyć…”
Piszesz:
„Raz było łatwiej, raz trudniej. I teraz wiem, że każdy następny raz daje mi więcej siebie w sobie, bo odkrywam się za każdym razem.
Czuję wielkie szczęście i radość, że mogę podzielić się z Tobą kawałkiem siebie. Przyznam, że temat, który poruszyłeś nie jest łatwy, a tym bardziej prosty. A bardzo obszerny i dający wiele do myślenia, chwili zastanowienia się nad sobą. Swoim życiem. Więc mój... Zamykam oczy i przenoszę się do lat odległych, pełnych różnych wspomnień i nasuwa mi się myśl. Nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny. Wiele razy podnosiłam się z upadku. Różnie to bywało. Naprawdę... Raz było łatwiej, raz trudniej. I teraz wiem, że każdy następny raz daje mi więcej siebie w sobie, bo odkrywam się za każdym razem. Nawet jak czujesz, że to nie tak, nie tak miało być to nic. Jutro jest nowy dzień. Po burzy wychodzi słońce, a po smutku jest radość. I jeśli wstajesz, to walczysz, a jak walczysz, to żyjesz pełnią życia we wszystkich kolorach. Na koniec tęczowych. QCZAJ’ku, dziękuję ci, za to, że pojawiłeś się w moim życiu i jesteś. Mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane poznać Cię osobiście.”
Piszesz:
„Tak, wiem, nie zbawię świata, jestem tego świadoma. Jednak, chciałabym "uratować" kilka, może kilkanaście duszyczek.
W moim życiu mnóstwo rzeczy mi nie odpowiada. W sumie mogłabym wymieniać bez końca. My – Polacy - mamy chyba tendencje do narzekania. Wszystko nam się nie podoba. I ze wszystkim jesteśmy przeważnie na „nie”. Jednak, to co mi najbardziej nie pasuje, to że nie jestem w stanie wszystkim pomóc. Tak, wiem, nie zbawię świata, jestem tego świadoma. Jednak, chciałabym "uratować" kilka, może kilkanaście duszyczek. Pomóc, kiedy będą tego najbardziej potrzebować. W związku z tym, zapisałam się na studia... prawnicze. Aby móc choć trochę polepszyć ten świat, Dać komuś promyk nadziei. I kiedyś chciałabym zrobić kurs zumby i co weekend zajeżdżać do domu seniorów i prowadzić dla nich takie zajęcia, wnosząc promyk światła do serc tych, o których czasami świat i ludzie zapomnieli. Ukochuje!”
Afirmacja trzecia
Nie wszystkie zmiany planujemy. Niektóre funduje nam życie. Powiedziałbym nawet, że lubi nas ono nimi zaskakiwać. I wtedy musimy być jak Elastyna z Iniemamocnych: nie załamywać się, nie poddawać, mieć w głowie plan B, a jak trzeba – też C. Wierzyć, że wszystko skończy się dobrze. Zachować elastyczność. I pamiętać, że żaden super bohater nie działał sam. By zwyciężyć zło, potrzebuje innych super bohaterów. Kiedy jednak przychodzi moment, w którym podejmujemy wobec siebie poważne zobowiązanie: chcemy dokonać ważnej zmiany w życiu, choćby zrobić sobie ten brzuch, rzyć wyćwiczyć, albo robotę zmienić – cokolwiek to będzie – nie ma takich mocnych, którzy zrobiliby to z dnia na dzień, z piątku na środę, szast prast i załatwione. Czy ja jestem cierpliwy? No niby nie, ale to akurat wiem. Ja dzisiaj już dobrze wiem, że nie da się niczego naprawdę zmienić od razu. Wszystkie zmiany potrzebują czasu. Po pierwsze, by się mogły wydarzyć. Po drugie – by wydarzyły się z głową. Nie bez sensu, na chybcika, byle jak, tylko z głową. I szansą na ich utrzymanie. Nikt nie schudnie w pięć dni! Jeśli wierzysz, że to możliwe, to ja ci gratuluję niezawodnego sposobu na udupienie się. Nikt nie zbuduje wiary w siebie w tydzień. To jest taka sama praca jak wyrzeźbienie sześciopaku na brzuchu. Zaczynasz, nic się nie dzieje. Przestajesz wierzyć, że w ogóle się uda, ale jednak coś ci mówi: nie przestanę. Będę walczyć, aż zobaczę efekty. I wiesz co? One przychodzą. W końcu przychodzą. Jednym zajmuje to więcej czasu, innym mniej. Ale nikt nie ma takiej mocy, żeby pstryknąć palcami – pstryk! - i mieć nowe życie. Nawet Kopciuszek musiał chwilę poczekać. Nie spiesz się więc. Ino wytrwaj!
Ćwiczenie trzecie:
pomyśl marzenie. I zaplanuj je w tylu krokach, ile uważasz za niezbędne, by się spełniło.